Spokojne, nieco senne Valladolid położone jest w połowie drogi między Cancun a Meridą. To zdecydowanie najbardziej "meksykańskie" miasteczko, w jakim się zatrzymaliśmy.
Valladolid założone zostało w 1545 r. na zgliszczach majańskiego miasta Zinci. Warto poświęcić jeden dzień, by pospacerować jego uliczkami. W centrum miasta znajduje się park oraz katedra San Servacio. Nadal można spotkać tu kobiety noszące tradycyjne stroje. Dodatkowego uroku dodają kolorowe kolonialne domy. W mieście znajduje się również cenota Zinci.
W Valladolid mieliśmy okazję uczestniczy w mszy pierwszokomunijnej (dziewczynki miały turkusowe sukienki a chłopcy koszule), pokazie tańca w tradycyjnych strojach oraz ulicznej potańcówce przy akompaniamencie kapeli na żywo.
Jako ciekawostkę dodamy, że mieszkańcy miasta są bardzo niskiego wzrostu. Mężczyźni mają średnio ok 150-160 cm. Ich budowa ciała jest dość specyficzna. Wyglądają jakby nie mieli szyi ;) Szczególnie widoczne jest to u kobiet.
Mieszkańcy Valladolid są niskiego wzrostu: