Arequipa

Bałe miasto, które tak nas urzekło, że zostaliśmy w nim dłużej niż planowaliśmy. Musieliśmy też odpocząć po intensywnym zwiedzaniu zachodnich stanów USA ;)

Arequipa położona jest na wysokości 2 325 m n.p.m. Warto pobyć w niej kilka dni, aby się zaaklimatyzować i dopiero później ruszyć do Cusco. Nikt chyba niechciałby przez chorobę wysokościową stracić kilka dni wakacji ;) Mimo że Arequipa to drugie (po Limie) co do wielkości miasto w Peru, przyjemnie spędza się w niej czas. Centrum miasta i jego okolice wypełnione są kamienicami z białego kamienia, sklepikami, hotelami/hostelami, restauracjami oraz mniejszymi punktami usługowymi. W 2000 r. Stare Miasto Arequipy zostało umieszczone na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Dlatego nie znajdziemy tam wielopiętrowych budynków. Wszystko musi wyglądać tak, jak dawniej. Całe szczęście :) Zamiast drapaczy chmur miasto ma coś innego - 3 górujące nad nim wulkany: El Misti (5 822 m n.p.m.), Chachani (6 057 m n.p.m.) i Pichu Pichu (5 664 m n.p.m). 

Aby zwiedzić Arequipę i poznać jej historię wybraliśmy się na darmową wycieczkę po mieście (darmowe tak na prawdę to to nie jest, bo trzeba dać przewodnikowi napiwek). Dowiedzieliśmy się np., że miejscowi są tak dumni, że uważają swoje miasto za oddzielne państwo oraz że w Boże Narodzenie pije się gorącą czekoladę mimo że na zewnątrz jest skwar ;) Mieliśmy też szczęście, bo trafiliśmy na najważniejsze święto, coś w rodzaju urodzin miasta. Przez główny plac przeszła kolorowa parada, której uczestnicy prezentowali różne tradycyjne stroje. 

Wśród Peruwiańczyków nadal popularny jest handel uliczny. Na ulicy sprzedawane są słodycze, lody, napoje, tamales, czy pamiątki. Spróbowaliśmy m.in. inca coli, wiśni w polewie, różnych słodkich bułeczek oraz lodów "serowych", które z serem nie miały nic wspólnego :) Trzeba przyznać, że słodkości mają pyszne. Ogólnie jedzenie w Peru jest bardzo smaczne i co najlepsze - bardzo tanie. Pod warunkiem, że jada się tam, gdzie miejscowi. Znaleźliśmy ulicę Francisco Bolognesi, na której lokalne jadłodalnie serwowały tzw. menu dnia za ok 6-7 zł. Co wchodziło w jego skład? Duży talerz zupy wypełniony po brzegi, drugie danie (do wyboru jest kilka opcji, zazwyczaj kurczak lub wołowina podawane z ryżem, frytkami i sałatą) oraz napój. Czasami do dań dodają również limonkę i pikantny sos. Oczywiście w restauracjach typowo turystycznych ceny są wyższe, zaczynaj się od ok. 30 zł. 

Ciekawe jest to, że niektóre ulice dedykowane są jednej profesji. Wygląda to tak, że np. po obu stronach znajdują się optycy. Na innej sklepy z gitarami. Dalej od centrum pralnie, a zaraz przy gównym placu sklepy z ubraniami z wełny alpaki (bardzo drogimi). Amatorzy rękodzieła i innych pamiątek mają do wyboru kilka ryneczków, gdzie ceny są niższe i mogą być negocjowane. 

I już na koniec - w Peru jest teraz pora sucha (czyli zima). Dni są słoneczne, więc temperatura jest przyjemna i można chodzić na krótki rękaw. Jednak ok godz 17 robi się chłodno, a w nocy zimno. Dlatego trzeba być przygotowanym na wszystko. Śmieszny jest widok Peruwiańczyków ubranych w kurtki, szaliki czy kozaki oraz turystów w krótkich spodenkach i sandałach. My się dziwimy im, a oni nam ;) 




Katedra położona przy głównym placu miasta - Plaza Principal de la Virgen de la Asuncion. Zbudowana w 1629 w stylu kolonialnym, odbudowana po pożarze w 1844 w stylu klasycystycznym z białego kamienia sillar. Budowla zajmuje całą szerokość północnej krawędzi placu.







Miejscowa ludność nie umiała czytać i pisać, więc Jezuici poprzez różne elementy wizualne opowiadali historię Jezusa. Na krzyżu mamy więc m.in. miecz i odcięte ucho rzymskiego strażnika, włóczmię, drabinę, kielich.

Przed jednym z kościołów można kupić blaszane wisiorki symbolizujące prośby do Boga i przyczepić je do krzyża

Hiszpanie próbowali narzucić religię katolicką siłą. Jezuici natomiast starali się pokazać religię jako obiawioną i włączali do niej znane lokalnej ludności symbole. Dlatego na Ostatniej Wieczerzy można znaleźć kukurydzę, papryczkę chili, czy świnkę zamiast jagnięciny. 















Chachani

El Misti
Lody 'serowe', które w smaku przypominają waniliowe ;)
Słynna inka cola smakuje jak oranżada :)



Instagram