La Paz

"W La Paz życie toczy się swoim własnym rytmem, a turysta jest tylko skromnym i mało znaczącym do niego dodatkiem."* To zdanie całkiem dobrze oddaje charakter okrytej złą sławą stolicy Boliwii. I choć każdy może mieć inne odczucia, to jedno jest pewne - trzeba tu przyjechać, aby samemu wyrobić opinię.

Większość informacji o La Paz, które znajdziemy w Internecie pokazują miasto, jako bardzo niebezpieczne, szczególnie dla turystów. Mimo że jest w tym sporo prawdy, to nie wolno popadać w paranoję ;) Przez różnego typu negatywne opinie prawie wykreśliliśmy La Paz z naszej mapy. Całe szczęście postanowiliśmy dać mu szansę ;)

La Paz jest najwyżej położoną (administracyjną) stolicą na świecie. Obszar miasta rozciąga się na wysokości od 3 200 do 4 200 m n.p.m. Dlaczego tylko administracyjną? Bo konstytucyjną stolicą nadal pozostaje Sucre. To, co ciekawe w La Paz to rozmieszczenie warstw społecznych. Inaczej niż gdziekolwiek indziej na świecie, domy najbogatszych mieszkańców znajdują się w najniższej części miasta, z kolei biednych Indian na zboczach otaczających je wzgórz. 

Inną ciekawostką jest to, że Boliwijczycy sprytnie łączą wiarę katolicką ze swoimi dawnymi wierzeniami. I tak oto tuż za bazyliką św. Franciszka w centrum miasta znajduje się Targ Czarownic. Panie nie pozwalają się fotografować, gdyż wierzą, że kradnie im to duszę. Oprócz pamiątek na stoiskach można kupić zioła, wysuszone płody lam lub przedmioty niezbędne do uprawiania białej magii np. gdy chcemy wybudować dom musimy najpierw złożyć ofiarę Pachamamie (Matce Ziemi), bez tego robotnicy nie będą chcieli dla nas pracować, a i my sami przyciągniemy na siebie nieszczęście. Przewodnik naszej miejskiej wycieczki twierdził, że wszystkie domy w La Paz mają za sobą tego typu rytuał. Kiedyś cztery rodziny francuskie się temu sprzeciwiły. Domy dwóch z nich się zawaliły, miejscowi uznali, że Pachamama się zemściła ;)

Co tu dużo mówić, miasto kryje wiele tego typu ciekawostek i niesamowitych historii. Niektóre z nich znajdziecie pod zdjęciami. 


* www.poznaj-swiat.pl/artykul,la_paz,186; aktywna dnia 18.09.2016 r.

Straż pod Pałacem Prezydenckim. Zostało w nim zamordowanych wielu prezydentów Boliwii. Obecny prezydent w nim nie mieszka.


Widok na miasto z El Alto

Bazylika św. Franciszka



W tle po lewej stronie więzienie San Pedro. Znajdujący się w nim skazańcy podzieleni są na 6 sekcji. Każna z nich ma lidera, który worowadza swoje "prawo" i pilnuje jego przestrzagania. Strażników pilnujących porządku jest ok 6. Za murami San Pedro produkowana jest kokaina, a bosi narkotykowi spokojnie prowadzą swoje biznesy. Jeśli ktoś ucieknie, lider danej sekcji wynajmuje na zewnątrz "łapaczy głów". Podobno nie ma przed nimi schronienia. W pewnym momencie popularne stały się nielegalne wycieczki po więzieniu. Były nawet polecane przez przewodnik Lonely Planet. Obrotny więzień, który rozpoczął ten biznes wyszedł na wolność w 2001 r. i od tamtej pory wycieczki stały się niebezpieczne. Rząd zakazał ich organizowania, ale i tak wiele osób próbuje zwiedzić więzienie (niektórym się udaje).
La Paz nie należy do najładniejszych miast, ale niektóre ulice przypominają europejskie stolice



Parlament

Pałac Prezydencki




Elektryk pilnie poszukiwany ;)

Miasto El Alto cieszy się złą sławą, wznosi się aż na 4 095 m n.p.m., zamieszkują je prawie w 100% Indianie. Kolejka linowa Mi Teleférico łączy La Paz  z El Alto.

Cmentarz w La Paz. Groby ułożone są piętrowo. Niektóre budynki z grobami wyglądają, jak bloki mieszkalne, mają klatkę schodową. Zmarli chowani są z dobrami, które lubili za życia np. piwem.


Pucybuci w La Paz noszą maski na twarzach. Związana jest z tym zarazem smutna i piękna historia. Młodzi chłopcy zajmujący się tą profesją zaczęli wąchać klej, dzięki czemu m.in. nie czuli głodu. Po pewnym czasie, od tego ciągłego narkotyzowania się, ich twarze uległy deformacji. Aby ukryć swój wygląd zaczęli nosić maski. Gdy mieszkańcy miasta dowiedzieli się, co ukrywają pod maskami, przestali korzystać z ich usług. W imię solidarności pozostali pucybuci również zaczęli zakładać maski. Tak narodziła się tradycja. Dziś pucybuci mają swoje stowarzyszenie, wydają nawet gazetę, a państwo stara się im pomagać.

Codziennie z Copacabany odjeżdżają autobusy do La Paz (cena biletu 30 Bs., ale można negocjować). Na trasie przepływa się przez cieśninę Tiquina. Autobusy płyną na barkach, a pasażerowie małymi łódkami (za 2 Bs.).

Czekając aż autobus dobije do brzegu można przekąsić smażone na głębokim oleju rybki :)

Popularna boliwijska zupa orzechowa, bardzo sycąca

Instagram