Gejzery i termy

Ostatni dzień wyprawy rozpoczęliśmy bardzo wcześnie, bo o 5 rano. Na zewnątrz było zimno i ciemno. Niechętnie opuściliśmy nasze śpiwory i 3 warstwy koców. Kierowca uprzedził nas, że tego dnia nie możemy mieć opóźnień. 

Na ten poranek mieliśmy zaplanowane zwiedzanie gejzerów, relaks w wodach termalnych, zieloną lagunę oraz transport do Chile. To właśnie ze względu na autobus do San Pedro de Atacama, który był o godz. 9 musieliśmy chodzić, jak w zegarku ;) 

Dość szybko dojechaliśmy do gejzerów. Mieliśmy 20 min na zrobienie zdjęć, co było wystarczajce, by porządnie zmarznąć. Tempertarura na zewnątrz na pewno była sporo poniżej zera. Dlatego też nie wszyscy zdecydowali się skorzystać z wód termalnych (6 Bs. wstęp, 10 Bs. ręcznik). Ci, którzy się odważyli na pewno nie żałowali ;) Ciekawy był sam widok, para unosząca się nad termami i przebijające się przez nią promienie słońca sprawiały wrażenie, jakbyśmy byli na innej planecie. 

Kolejny punkt programu - zielona laguna nie była już tak piękna, jak te z poprzedniego dnia. Być może byliśmy tam zbyt wcześnie, przez co kolor nie był jeszcze intensywny. Jednak nie mieliśmy czasu. Musieliśmy się stawić na granicy. Ciekawe było to, że była to tylko granica boliwijska. A więc najpierw dostaliśmy pieczątkę wyjazdową (za 15 Bs.), wsiedliśmy do busa i po kilkunastu minutach dojechaliśmy do punktu chilijskiego. Tam przeskanowali nam bagaże i po kolejnych 10 min byliśmy już w San Pedro de Atacama.

W ten oto sposób pożegnaliśmy Boliwię i wjechaliśmy do najbardziej rozwiniętego państwa Ameryki Płd. 












Instagram