Największe solnisko na świecie i zarazem najpopularniejsze miejsce w Boliwii. Będąc w Ameryce Południowej nie można go pominąć. Widoki są niczym z innej planety. Warte każdej ceny.
Pozostałość po słonym jeziorze znajduje się niedaleko miejscowości Uyuni. To głównie stamtąd ruszają wycieczki na Salar (po stronie boliwijskiej). Do wyboru mamy wyprawy od 1 do 5 dni. My zdecydowaliśmy się na najpopularniejszy 3-dniowy wariant wraz z transferem do Chile (na granicy wsadzili nas w busika jadącego do San Pedro de Atacama).
W Uyuni pełno jest agencji oferujących wycieczki na Salar. Część z nich to zwykli pośrednicy, więc zawsze należy szukać operatora. W wyborze warto być uważnym, bo zdarzały się różne sytuacje np. brak śpiworów, za które się zapłaciło czy nawet wypadki spowodowane zbyt szybką jazdą. Poza tym, jak to w Boliwii bywa, trzeba negocjować, a to najlepiej robić będąc na miejscu. My zapłaciliśmy 700 Bs. + 25 Bs. za śpiwór za os. Do tego musieliśmy doliczyć 150 Bs. za wejściówkę do parku, 30 Bs. za wejście na Isla Incahuasi (wyspę pośrodku solniska, na której rosną gigantyczne kaktusy), 6 Bs. za termy (dla chętnych). A jeśli ktoś chce wziąć ciepły prysznic pierwszej nocy, to musi doliczyć kolejne 10 Bs. ;)
Na Salar wybraliśmy się razem z Agatą i Mikołajem, których poznaliśmy w La Paz, a następnie przypadkowo ponownie spotkaliśmy w autobusie jadącym z Potosi do Uyuni. Świat jest mały ;) Jako że w jeepie jest miejsce dla 6 osób, do naszej grupy dołączyła sympatyczna holendersko-meksykańska para. Krótko mówiąc - super ekipa, super wycieczka.
Pierwszego dnia pojechaliśmy na cmentarzysko pociągów, solenisko oraz wyspę Incahuasi. Kolejnego widzieliśmy przepiękne laugny i flamingi, których zdjęcia zamieścimy w kolejnym wpisie. Ostatniego dnia czekały na nas gejzery, wody termalne i zielona laguna.
Pocałuj żabkę w łapkę ;) |
Następny The World's Fastest Indian ? ;) |
Solny mur ;) |
Zostawiliśmy ślad dla kolejnej polskiej grupy ;) |